e

Żywienie w czasie Igrzysk Olimpijskich

Wywiad z Sylwią Wiśniewską

O tym jak wyglądają Igrzyska Olimpijskie opowiada Sylwia Lewandowska, uczestniczka Igrzysk w Londynie i Rio de Janeiro. Medalistka Mistrzostw Świata i Europy.

Sylwia, zacznijmy od Igrzysk w Londynie. Tor wioślarski znajdował się w Eton, spałyście więc poza główną wioską olimpijską. Czy warunki mieszkaniowe i gastronomiczne były podobne do tych w Londynie?

Różnice były ogromne. W Eton różnorodność posiłków była bardzo ograniczona. Królowało typowe angielskie śniadanie, czyli bekon, kiełbasa i jajka z proszku. Nie był to dobry wybór przed treningiem, czy startem. Wiele osób narzekało na jedzenie. Co ciekawe, sami Brytyjczycy byli zakwaterowani w zupełnie innym miejscu. 

Jak więc radziłyście sobie w tej sytuacji?

Same Igrzyska to nie jest odpowiedni czas na eksperymentowanie z jedzeniem. Trzeba było znaleźć bezpieczny posiłek i tego się trzymać. W moim przypadku dobrze sprawdziły się tosty z dżemem na śniadanie.

A pozostałe posiłki?

Obiad jadłyśmy na torze. Tam również nie miałyśmy dużego wyboru. Zazwyczaj był to makaron z tłustymi sosami.

Wspomniałaś, że różnica w porównaniu do wioski olimpijskiej z Londynu była ogromna. Możesz rozwinąć tę myśl?

W Londynie stołówka była ogromna. Były tam chyba wszystkie kuchnie świata, łącznie z McDonaldem.

McDonald na Igrzyskach? Kto z tego korzystał?

Wbrew pozorom to właśnie do McDonalda były najdłuższe kolejki. Swoje trzeba było odstać. W kolejce można było spotkać różne gwiazdy sportu. Chociażby lekkoatletów, którzy byli przed swoimi finałowymi występami.

Gdybyś miała porównać Londyn do tegorocznych Igrzysk w Rio? Tam już byłaś zakwaterowana w głównej wiosce.

To prawda. Dzięki temu warunki były znacznie lepsze, chociaż wybór dań nie był tak wielki jak w Londynie. Między innymi była kuchnia: typowo europejska, brazylijska, azjatycka, lub włoska.

Która najbardziej przypadła Ci do gustu?

Brazylijska. Azjatycka było zbyt ostra, więc lepiej było nie ryzykować. Z kolei we włoskiej często podawali gotową, odmrażaną pizzę. Podobnie jak na poprzednich Igrzyskach, każdy starał się wypracować swój własny schemat żywienia i tego się trzymać. Wprowadzało to jednak monotonię.

Rozumiem. Z dwojga złego lepsza jest monotonia niż niestrawność, czy problemy żołądkowe przed startem.

Dodatkowym utrudnieniem było to, że Panie wydające jedzeniem nie mówiły po angielsku, a większość dań niestety nie była podpisana. 

Czy miałyście kogoś, kto byłby w stanie podpowiedzieć jak należy się odżywiać przed tak ważną imprezą jak Igrzyska Olimpijskie?

Pewnie, że nie. Jedyne spotkanie z dietetykiem miałyśmy ponad 4 lata temu. Jednak była to inicjatywa naszego trenera, a nie pomysł związku.

Dietetyk był z nami na zgrupowaniu przez kilka dni. Chodził z nami na posiłki, dał wiele cennych wskazówek, byłyśmy bardzo zadowolone z tej współpracy. 

Uważam, że w wyczynowym sporcie dietetyk powinien być zatrudniony na pełny etat, ponieważ to co jemy ma ogromny wpływ na wyniki jakie osiągamy, a często ułamek sekundy decyduje o medalu.


W drugiej części wywiadu porozmawiamy o żywieniu i suplementacji w trakcie sezonu i w okresie bezpośredniego przygotowania startowego.

Wywiad przeprowadził

Marek Barczewski

Radosław Siałkowski

Radosław SiałkowskiSpecjalista ds. żywienia

Źródła naukowe:
Fizjologiczne podstawy wysiłku fizycznego – prof. Dr hab. N med. Jan Górski

Informacje tutaj zawarte mają charakter jedynie informacyjny oraz nie są poradą lekarską. Zastosowanie się do nich powinno być skonsultowane na indywidualnej wizycie ze specjalistą.
To może Cię zainteresować!